FC BARCELONA - PSG














Niemożliwe nie istnieje!
Relacje Mikołaj Zimoch @08.03.2017 | Przeczytano 4519 razy
Remontada staje się faktem. Barcelona w ćwierćfinale Ligi Mistrzów!
Ostatnie dni w hiszpańskiej prasie, zwłaszcza związanej blisko z Camp Nou, sprowadzały dyskusje do znudzenia wokół jednego słowa. Tak jak Zidane uwielbia powtarzać na konferencjach frazę o intensywności, tak dzienniki pokroju Mundo Deportivo wywierały presję na piłkarzach Luisa Enrique, snując wielkie wizje w kontekście kluczowego wyrazu: remontada - uwielbianego swoją drogą na Półwyspie Iberyjskim.
Kibice Barcelony po fatalnym meczu na Parc de Princes tylko w nieznacznej części ostatecznie pogodzili się z porażką i pożegnaniem z tą edycją najbardziej elitarnych rozgrywek świata. W sondach prowadzonych przez piłkarskie serwisy internetowe w Hiszpanii dominowały głosy optymistyczne, a fani Blaugrany dawali się ponieść fantazji i nutce szaleństwa, uparcie wierząc w odwrócenie losów dwumeczu.
Od samego początku gry na Camp Nou wszystko przebiegało zgodnie z planem, przewidzianym przez ekspertów. Gospodarze wzięli się ostro do roboty, wymieniali między sobą masę podań i starali się co chwilę zagrażać bramce Trappa. Wynik spotkania już w 3. minucie otworzył Suarez, który wykorzystał nieporozumienie i błędy w defensywie gości.
Ekipa Emery'ego wyglądała tak, jakby zupełnie nie wiedziała co dzieje się na boisku, jakby Paryżanie zostali w swoich francuskich mieszkaniach i nie przybyli tego wieczoru do stolicy Katalonii. Gospodarze co prawda nie prezentowali kosmicznego futbolu, ale ogromne błędy, jakie raz po raz pojawiały się w ustawieniu PSG, kosztowały gości utratę kolejnych goli.
Tuż przed zejściem do szatni Kurzawa udokumentował beznadziejną postawę obrony mistrza Francji i w kuriozalnej sytuacji, gdzie główną rolę odegrał walczący do końca Iniesta, wpakował futbolówkę do własnej siatki, obok zdezorientowanego golkipera. Druga odsłona rysowała się w zdecydowanie bardziej jaskrawych dla gospodarzy barwach, a Camp Nou eksplodowało w 50. minucie, gdy rzut karny na bramkę zamienił Messi. Argentyńczyk nie bawił się w techniczne uderzenie w okienko, lecz postawił na złoty sposób: siła razy ramię - tak czy inaczej, gospodarze do remisu potrzebowali jednego trafienia.
Po trzeciej stracie bramki w zespole Emery'ego wyraźnie coś drgnęło, goście w końcu się obudzili z amoku, w jakim znajdowali się od pierwszego gwizdka Aytekina. Paryżanie przeprowadzili 2-3 sytuacje w pobliżu szesnastki Katalończyków, a w 62. minucie gwóźdź do trumny mistrza Hiszpanii wbił Cavani. Urugwajczyk wpadł w pole karne i huknął z woleja pod poprzeczkę bramki Ter Stegena, wykorzystując świetne zgranie Lucasa, uciszając Camp Nou, które w momencie spadło ze znacznej wysokości, prowadzącej w optymistycznych barwach do dogrywki.
Po trafieniu napastnika PSG tempo spotkania wyraźnie spadło, bo kwestia awansu została definitywnie rozstrzygnięta, a Barcelona chciała po prostu, aby ten mecz się już skończył. W ostatnich chwilach przygody Katalończyków z Champions League Neymar perfekcyjnie, na otarcie łez wykonał rzut wolny, po którym hiszpańscy komentatorzy mogli pokrzyczeć: Que Golazo! Chwilę później wydarzyło się coś zupełnie niesamowitego - arbiter podyktował kontrowersyjnego karnego dla gospodarzy, a drugiego gola zdobył genialny Brazylijczyk.
Niemożliwe nie istnieje - pamiętajmy o tym. Duma Katalonii w ostatnich, szalonych akcjach wstrzelała futbolówkę w pole karne, a Sergi Roberto napisał wielką historię. Barcelona w doliczonym czasie gry trafiła na 6-1 i wyeliminowała PSG! Coś niesamowitego - o tym meczu będzie się mówiło latami!
Źródło: Własne
Tagi: Barcelona, liga mistrzów, PSG, Relacje
Komentarze (27 opinii) Obserwuj Dodaj opinię
Nie dziw się skoro pewnie jeszcze masz smarki pod nosem ale powiem ci więcej... spodziewaj się jeszcze lepszego bo Baca nadchodzi i skopie wam du.ę na każdym polu.
P.s. Baca moze nadziejdzie i skopie dvpę, ale barca raczej wątpię :)
Visca el Barca